DĄBRÓWKA. Stanęli przed bramą wojny. Nasi strażacy służyli na granicy – „To była lekcja życia”. 

Nie zastanawiali się ani chwili ! Szybko zebrali ekipę i ruszyli pomagać na przejście graniczne z Ukrainą. Mowa o strażakach – ochotnikach z gminy Dąbrówka. Dwunastka dzielnych druhów pod „batutą” wójta Radosława Korzeniewskiego wyruszyła w drogę do Krościenka – Smolnicy. Wśród postawnych panów dwie „rodzynki” – gminna Pani Sekretarz Agnieszka Londzin i druhna Karolina Gietka. 

— Inicjatywa wyjazdu była moja, ale zostaliśmy zaproszeni i poproszeni przez burmistrza Ustrzyk Dolnych – Bartosza Romowicza. Tam liczą się każde ręce do pomocy dlatego nie mieliśmy wątpliwości. Czuliśmy, że musimy być i wesprzeć tych ludzi – powiedział portalowi WWL112.PL wójt Dąbrówki Radek Korzeniewski. 

Autokar wyjechał w niedzielę. Kilkusetkilometrowa podróż, a potem zakwaterowanie w jednym z pomieszczeń składnicy harcerskiej. Nasza delegacja od razu zabrała się do działania. Pracowali bez przerwy po 12 – 14 godzin na pasie przygranicznym po stronie ukraińskiej. 

— Zaczynaliśmy około 17:00 w strefie recepcyjnej. W namiotach przyjmowaliśmy uchodźców uciekających przed wojną. Otaczaliśmy ich opieką. To było całe morze zmęczonych ludzi. Nasza służba trwała całą noc do godzin porannych, ale staraliśmy się nie myśleć o zmęczeniu widząc to cierpienie – opowiadał nam Mateusz Getka, Naczelnik OSP Lasków. 

Według relacji strażaków kolejka matek z dziećmi na rękach zdawała się nie mieć końca. Jedni z ciężkimi bagażami, inni tylko z małą reklamówką stali kilkanaście godzin w śniegu i mrozie, aby za wszelką cenę przedostać się do Polski. Tym, którym już się udało pomagali właśnie nasi druhowie. 

— Serce pękało jak widzieliśmy te przemarznięte  dzieciaki i ich przerażonych rodziców nie wiedzących co robić dalej. Natychmiast serwowaliśmy im gorącą herbatę i coś do jedzenia. Byli nieufni, przestraszeni. Na początku dzieci bały się nawet wziąć od nas cukierka – wspomina druh Adam Dąbrowski. 

Niektóre matki widząc, że ich dzieci są już bezpieczne i pod opieką ratowników zasypiały nagle ze zmęczenia. Wiele z nich nie wiedziało co począć i dokąd iść, bo nikt na nich nie czekał. Wójt opowiedział naszemu reporterowi jak osobiście trzymał na ręku niemowlę, którego mama nie miała już siły na nic. 

 — Bawiliśmy się z tymi dziećmi mając łzy w oczach. Przez te cztery dni doświadczyliśmy naprawdę wielkich emocji. To były mocne przeżycia, które zostaną w głowie już chyba na zawsze. Tam byli ludzie biedni i bogaci, ale to już nie miało żadnego znaczenia każdy uciekał zostawiając za sobą wszystko co miał do tej pory. Ten wyjazd dał mi wiele do myślenia. To była prawdziwa lekcja życia i pokory – powiedział nam wzruszony Radek Korzeniewski. 

Opieki wymagały tez niesione przez właścicieli na rękach zwierzęta. Najwiecej było psów i kotów. Ze smutkiem w oczach szukały jedzenia i kawałka ciepłego miejsca. Ekipa z Dąbrówki pomagała jak tylko mogła jednak po kilku dniach musiała wracać do rodzin i swoich obowiązków. Na ich miejsce na szczęście przyjeżdżały kolejne osoby chcące nieść pomoc uchodźcom z Ukrainy. 

— Serdecznie dziękuję moim kolegom i koleżankom. Druhny i druhowie dawali z siebie naprawdę wszystko pomagając całkowicie bezinteresownie. Byłem wzruszony i pełen uznania. Jeszcze raz wielkie podziękowania za ofiarność – powiedział na koniec wójt. 

SKŁAD BOHATERSKIEJ DRUŻYNY: 

Radosław Korzeniewski – wójt gminy Dąbrówka

OSP Lasków: Agnieszka Londzin, Mateusz Getka, Adam Dąbrowski

OSP Dąbrówka: Karolina Gietka, Marcin Wilkowski, Marek Kryśkiewicz, Jarosław Zieliński,

OSP Chajęty: Wojciech Wichrowski, Marcin Ziółkowski

OSP Ludwinów – Józefów: Tomasz Rasiński

OSP Zaścienie:  Jakub Sadowski 


Autor: Jakub Pietrzak, WWL112.PL

Foto: Archiwum prywatne