MARKI. Pułapka na kierowców czy dbanie o poprawę bezpieczeństwa? Czekamy na Wasze opinie.  

Od kilku tygodni na granicy Warszawy i Marek stołeczna „drogówka” urządziła sobie stały punkt pomiaru prędkości. Mundurowi z bardzo dużą skutecznością wyłapują kierowców jadących nitką zjazdową wzdłuż Trasy Toruńskiej prowadzącą w stronę Centrum Handlowego M1. Stoją w miejscu specyficznym – powierzchnia wyłączona z ruchu, tuż przed znakiem zmiany prędkości na 80 km/h. Rzeczywiście, dosłownie 10 metrów przed „sprytnie” ustawionym radiowozem, stoi tablica „koniec terenu zabudowanego”. I owszem na poprzedzającej go prostej, na której kierowcy zostają „ustrzeleni” jest dozwolone tylko 50 km/h. Problem pojawia się wtedy, kiedy na wspomnianej drodze znajdują się samochody zjeżdżające na dół z ulicy Głębockiej jadące od strony Białołęki. Włączając się do ruchu nie są w stanie w jednej chwili ocenić czy maja jechać 50 czy 80. W ten sposób w sidła radaru wpadają wszyscy, którzy chociaż nieznacznie zlekceważą obowiązujące przepisy. 

Reporterom portalu WWL112.PL udało się porozmawiać z jedną z osób, która otrzymała 800 złotych mandatu i 9 punktów karnych jadąc właśnie niewiele ponad 80 km/h. 

— Zjeżdżając z ronda na ulicy Głębockiej i jadąc w stronę Marek, wzdłuż „Toruńskiej” w żadnym miejscu nie ma informacji o ograniczeniu prędkości. Z obu stron znajdują się barierki uniemożliwiające wtargnięcie pieszych na jezdnię. Jest bezpiecznie. Właśnie tam dochodzi do pomiaru szybkości przez „skutecznie” ustawiony patrol z „suszarką”. Na pytanie policjanta gdzie znajduje się ograniczenie usłyszałem…jest już od Łabiszyńskiej. Jednak co z tymi, którzy zjeżdżają z Głębockiej ? Po prostu regularnie wpadają w zastawioną, mandatową pułapkę – powiedział portalowi WWL112.PL zdezorientowany kierowca. 

Sprawdzaliśmy przez kilka dni. Wspomniany „złoty punkt” szczególnie upodobała sobie mieszana para policjantów z KSP poruszająca się oznakowaną Toyota Corollą. Pani blondynka ochoczo od rana, często do południa ściąga lizakiem z pasa jedno auto za drugim, wypatrzone przez laser, który dzielnie dzierży jej kolega. Potem oboje uprzejmie i z uśmiechem wręczają kierowcom srogie mandaty. 

Dlatego na koniec rodzi się nurtujące pytanie. Czy obecność „drogówki” z radarem, akurat w tym miejscu to rzeczywiście poprawa naszego bezpieczeństwa czy jednak zapychanie konta bankowego Pierwszego Urzędu Skarbowego w Opolu gdzie trafiają wszystkie wpłaty za wykroczenia drogowe ? Czekamy na opinie naszych Czytelników. I co by nie mówić…szerokości i noga z gazu! 

Autor: JP, WWL112.PL 

Foto: [Reporter001]